sobota, 16 listopada 2013

Humberstone y Santa Laura

W poniedziałek, w ramach odpoczynku od latania, pojechałem odwiedzić 2 opuszczone miasteczka - kopalnie saletry, leżące 48 km E od Iquique. Nazywają się Humberstone i Santa Laura. Upadły - tak jak wiele innych miast zajmujących się wydobyciem i przetwórstwem tego surowca - po tym jak Niemcy wynaleźli syntetyczną saletrę pod koniec I Wojny Światowej.

On Monday I've visited 2 abandoned cities - old saltpeter works which are 48 km E of Iquique. They are called Humberstone and Santa Laura. They were abandoned, as may other similar cities in this region, when Germans invented artificial saltpeter around the ending of the WW1.

Ich historię można przeczytać tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Humberstone i tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Humberstone_and_Santa_Laura_Saltpeter_Works

You can read the story here: links above.

Miasteczka robią ogromne wrażenie. Kontrast między pustką i ciszą tych miejsc a wyobrażeniem pracujących i żyjących tam ludzi jest ogromny. Obydwa miasteczka są w środku pustyni (obok przechodzi tylko droga). Nie wyobrażam sobie żyć i pracować w takim miejscu: w nocy jest zimno, w dzień upalnie i niesamowicie wietrznie. Dzień w dzień równikowe, palące słońce. Wszędzie kurz i pył.

There is a specific ambient to these towns. There are ampty and quite and you can just imagine how the life looked like here when there were full of people. But imagine working in the middle of the desert, in dust, heat, wind. The Sun is so high here and it burns like mad.

Miasteczka są całkiem nieźle zachowane - są to kompleksy mieszkalne + fabryki. W Humberstone jest kościół i teatr, szkoła i basen. Słyszałem, że w teatrze od czasu do czasu odbywają się przedstawienia. Santa Laura jest bardziej zniszczona, ale i tak robi wrażenie - zwłaszcza 25 minutowy spacer przez pustynię, żeby się do niej dostać.

The towns are pretty well preserved. Humberstone still has a teather, church, swimming pool, hotel and a school.

Zdjęcia z Humberstone:



Panorama zrobiona z wieży z baniakiem wody, na którą się wdrapałem. 


  
Ile to musi palić na 100km?










Najpiękniejsze światło jakie kiedykolwiek widziałem.
 


















Subaru


Basen

Zdjęcia Santa Laura:


Droga do Santa Laura.





niedziela, 10 listopada 2013

Jakie jest latanie w IQQ / How is flying in IQQ like

This post is maily about how difficult is flying in IQQ. Nowhere near to places like Alps or Central Europe. To sum up in one sentence: it's like flying in the mountains but in a micro scale + you don't know where the wind is blowing from.

Nie jest proste. Jest trudne.

Byłem zaskoczony muszę powiedzieć. Spodziewałem się bardzo podobnych warunków codziennie z przewagą żagla lub turbo żagla. A wcale tak nie jest. Wylatałem tutaj dokładnie 7 dni i każdy dzień był inny. 

Jako pilot latający głównie we wschodnich rejonach Alp (Słowenia) oraz na równinach i pagórkach Europy Środkowej (Czechy, Polska), uważam latanie w IQQ za kompletnie inne od 2 powyższych rejonów.

Podsumowując:

0) Dziękuję Jarkowi za kilka uwaga odnośnie latania tutaj. Byłby bardzo pomocne..

1) Wszystko tutaj jest jakby w mikroskali w porównaniu z górami. Start jest na 500m npm, chmury są na początku dnia przynajmniej na 850m npm, potem się podnoszą do maks 1000 m npm. Grań po której się lata jest dosyć skomplikowana i ma sporo pułapek - pomimo tego, że wszystko to na google maps wygląda jak wielki krawężnik, to tak nie jest - bardziej przypomina to skakanie nad dolinami i między szczytami. Do tego - z racji tej mikroskali - dysponujemy relatywnie mała wysokością, choć oczywiście cele są też nieco bliżej. System wiatrów jest dosyć skomplikowany (często wydaje mi się, że wieje nie-wiadomo-skąd i zawsze lecę pod wiatr) i trzeba mocno cisnąć speeda na przeskokach (ostatnie 2 dni takie były, z silnym wiatrem NW, który potrafił spłukać przy stoku).

2) Każdy dzień jest inny. Najlepsze jak do tej pory były te z pełnym zachmurzeniem rano. Wtedy - zależnie od masy powietrza (jak przypuszczam) latanie zaczyna się między 10 a 11 (wschód słońca jest o 7 rano). Wiatr się wzmaga i pojawiają się bąble, a potem kominy. W bardzo dobry dzień (mój pierwszy dzień latania tutaj oraz dzień kiedy wtopiłem jak uczniak) startowałem późno (11:30), wprost do windy na 950m. A np. przez ostatnie 2 dni (piątek, sobota): dzień zaczynał się bardzo spokojnie, a potem koło 13 (środek dnia; zachód jest o 20) chmury się rozpadały, terma natychmiast się rozkręcała i zaczynało na prawdę ostro walić. Nie jest to zbyt przyjemne, ale trzeba sobie jakoś radzić, jeśli chce się latać aż do popołudnia.

3) Szkoda, że latam tutaj samemu, bo w towarzystwie byłoby raźniej. Tereny ciut na N od IQQ i wszystko na S od IQQ to dzicz. Jak się tam rozplaskamy to nikt nas nie znajdzie. Do tego z racji tej mikroskali i wiatru, musimy często kręcić bąble blisko stoku. O ile start jest tylko na 500 m npm, to góry do około sięgają znacznie wyżej (nad 1000m npm) i ich wierzchołki są w chmurach. Do tego dochodzi silny wiatr, który skutecznie pcha nas w stronę stoku. Do tego wszystkiego kominy urywją się przed granią i tak na prawdę należy ich szukać z przodu, a nie dokładnie na grani. Im wiatr jest silniejszy, tym oczywiście będą bardziej pochylone i bardziej turbulentne.

4) Reasumując: nie jest łatwo - jest trudno; jest również ciekawiej niż myślałem. 

5) W planach mam polatać tutaj jeszcze co najmniej 3 tygodnie (21 dni), zacząć robić dłuższe (prze)loty - tak w kwestii czasu jak i odległości. Po całym miesiącu latania tutaj, chciałbym się zbliżyć do magicznej liczby 100h w powietrzu. Chciałbym również zaliczyć kilka lotów w okolicach 70-100km.

6) Z innej beczki trochę: nie wiem jak jest w innych porach roku z lataniem tutaj (zwłaszcza przelotowym - wiem tylko, że listopad jest najlepszym miesiącem), ale generalnie latanie w IQQ jest tak proste jak poranna gimnastyka w domowym zaciszu. Jeśli chcesz, to możesz latać - codziennie. Absolutnie niesamowite dla pilota wychowanego w środkowej Europie, gdzie sezon trwa 6 miesięcy i każdy dzień rozpoczynamy od sprawdzenia prognozy pogody :).

7) Lista moich tracków: http://www.xcontest.org/world/en/pilots/detail:pirx

8) Lata tutaj teraz też Tom Weissenberger, który ustanowił nowy rekord out-and-return, na lotni: http://www.xcontest.org/world/en/pilots/detail:Weissenberger

A na koniec kilka fotek:


Startowisko


Wydma pod startem, dalej fly park z kwaterami, dalej najbliższa plaża, gdzie się ląduje. 



Tzw. kamieniołom.

Na wysokości linii brzegowej jest cudownie laminarne powietrze.



Dzicz na południu.


Dzicz CD


Na lewo od startu.

Przeskok na cycek na lewo od startu.


Startowisko i grupa akrobatów.



Poszli - wszyscy na raz!


Kto znajdzie greoglif z Iquique?





Na krawędzi jest krzyż, przy którym nosi jak cholera.


Widok spod chmury, spod której musiałem uciekać. Noszenia +3m/s przez dobre 25 sekund. - lecąc do przodu.


Krzyż z drugiej strony.


Wyszło słońce - zaczyna się ostro.


Pocztóweczka :)