niedziela, 27 października 2013

Lima

Jestem już w Paracas - 270 km S od Limy. Cieszę się, że mam to miasto już za sobą. Ospała osada rybacka, w której teraz siedzę, to jest to czego potrzebowałem.

I'm in Paracas - 270 km S from Lima. I'm glad that I have Lima behind me. The new place is a sleepy fishermen's port. That what I've needed.

To sum up what I heve discovered about Lima: it's a massive city of 13 million people, without sufficient transportation system and pretty dengerous as well (I was told so). The contrasts between rich and poor are imense - you are not going to find it anywhere in Europe I suppose. For the first timer in S America it's kind of a shock to discover all this. Moreover I don't speak Spanish, which makes things a bit worse.

Dużo można by napisać o Limie, zwłaszcza z perspektywy człowieka, którzy przyjechał do Am Poł po raz pierwszy. W skrócie:

1. Miasto mające 13 milionów mieszkańców przytłacza swoim ogromem. Ale na prawdę! Do tego transport publiczny jest niewydolny, nie ma rozkładów jazdy, autobusy jeżdżą jak chcę (są to prywatne firmy, czyli busik + kierowca + sprzedawca biletów/naganiacz). Ruch jest nielogiczny i nieefektywny. O wszystko trzeba pytać, nikt nie mówi po angielsku.

2. Nigdy nie widziałem tyle biedy i takich kontrastów. Że w Polsce jest bieda? Jasne... Tommy ze startowiska mówił, że Lima to i tak nic w porównaniu z Caracas, gdzie slumsy przeplatają się z wystawnymi budowlami - jedna obok drugiej. Tutaj przeplatają się dzielnice. Podobno można przywyknąć do faktu, że "tamtym" już nie możesz pomóc.

3. Mieszkam w Miraflores, która jest wydmuszką Europy/USA - pełną bogatych białych i drogich sklepów. Nie chciałbym mieszkać w żadnym innym miejscu w Limie (z tych jakie widziałem). Przykład: trzy przecznice od Pałacu Prezydenckiego zaczyna się zła dzielnica.

3. Jak na dłoni widać gradację/stratyfikację społeczną. Peruwiańczycy z gór - ciemniejsi i niżsi - mieszkają w biedniejszych dzielnicach - przyszli tu z gór za chlebem. Ci, którzy przypominają europejczyków/Hiszpanów mieszkają w bogatszych dzielnicach. I taki też tryb życia prowadzą. Wygląda to tak, jakby było kilka państw w jednym. Lawirując między bogatymi dzielnicami, jeżdżąc drogimi samochodami, jedząc i pijąc w drogich restauracjach odcinasz się od biedy i syfu, który jednak jest zaraz obok. Takich kontrastów ani sposobu funkcjonowania społeczeństwa nie ma nigdzie w Europie, o ile mi wiadomo. Budzi to mój strach, brak poczucia bezpieczeństwa oraz czysto ludzie zniesmaczenie, że ci wyżej traktują tych niżej z buta. Potwierdziła to też moja znajoma Peruwianka z Couchsurfingu - "Peruwiańczycy to straszni rasiści". Jest dla mnie nie do pomyślenia, że obywatel tego samego kraju nie jest wart tego co ty - tj. pracy, opieki zdrowotnej, zaspokojenia podstawowych potrzeb.

4. Zbierając to wszystko do kupy dostajemy dosyć wybuchowy koktajl - jak na moja głowę. Do tego nie wiadomo jak i czym go pić, żeby nie zaliczyć zgona. Innymi słowy: nie znam i nie rozumiem zasad panujących w tym świecie. Ale ponoć się da, tylko trwa to trochę.

5. Ale, żeby nie było już tak totalnie źle, to przesyłam trochę fajnych zdjęć z Limy:


Sesja mody w Limie (dzielnica Barranco)

Rusek, Amerykanin i Niemiec stoją na ulicy...


Mgła Limy
 

Maneki Neko - machający kot, jak w Pradze


Autobusem


Taryfą


Pepiklandia za oceanem


Nasz tu był (2 razy i każdy to pamięta!)


Zmiana warty przed pałacem prezydenckim - trwała 25 minut i brało w niej udział około 150 żołnierzy, w tym 40 osobowa orkiestra. Było ciekawe. W każdy dzień tygodnia poza niedzielą.




Katedra w Limi

Kościół św. Franciszka

Sławna knajpa - nie pamiętam nazwy


Sławna potrawa - nie pamiętam nazwy 


Muzeum inkwizycji


Broszki



Kontrast


Plaza San Martin


Zaniedbany dworzec w Limie. Tu kiedyś zaczynała się "Transandyjska Kolej Centralna", cud techniki XIX wieku, wspinająca się na 4000 m npm. Zaprojektowana przez Polaka inż. Ernesta Malinowskiego (http://www.national-geographic.pl/drukuj-artykul/kolej-transandyjska-andy-podniebna-podroz/). Teraz działa, ale tylko raz w miesiącu.




 Góra San Cristoban - tam pojedziemy wieczorem. Patrz fotki krzyża niżej. Krzyż w darze Janowi Pawłowi 2emu.




Tak - to jest Deawoo Tico TAXI (na gaz)







W dzielnicy drukarni.

Ostatni kurs.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz