środa, 18 grudnia 2013

Ostatni lot / The last flight

Ostatni punkt programu mojej wycieczki został zaliczony. Przeleciałem się z La Piramide w Santiago. Wieczność zajęło mi dostanie się na startowisko. Trzy razy kursowałem między stacją metra a autobusem, bo nie mogłem zdobyć albo informacji jaki bilet jest potrzebny w autobusie, albo pani w kasie nie potrafiła mi sprzedać tego co potrzebowałem. Santiago to nie IQQ - tutaj obowiązują reguły, tu autobus zatrzymuje się na przystankach. Ale było to dosyć zabawne w sumie. Potem szedłem, przedzierałem się, pełzłem wzdłuż autostrady po stromym zboczu, gdzie rzekomo miała być ścieżka na start, którą jak się potem okazało gdzieś zgubiłem. Ledwo zipiąc - było strasznie gorąco (jak w Bassano w lecie) - dotarłem na start.

The last key point of my trip was completed. I've flown from La Piramide in Santiago. It took ages to get to the take off. I had problems getting on the bus, because the metro and bus tickets are different and to get on the bus you have to buy a special chip card and then top it up. Moreover, Santiago is not IQQ - the buses run at a certain routes, you cannot just jump off anytime you want. Later, after reaching the final stop I was crawling, climbing and getting through the bushes, along the motorway. I think I lost the path. Anyway - I got there, half dead. It was so hot there - like in Bassano in the summer time.

Metrem na latanie? Tego jeszcze nie było.
Taking metro to go flying? First time in my life.

 W drodze na start.
On the way to the take off.


 Panorama ze startu na południowy zachód.
The view from the TO to the SW.



Bardzo miła miejscówka. Czekałem długo na start, bo byłem sam i termiczne podmuchy były dosyć mocne. Ostatniego dnia latania nie chciałem mieć żadnych atrakcji.
A really nice place to fly. I was waiting to take off for about 1,5 h. I was alone, it was very termic and it was my last day of flying. No need to break an ankle or something.

 
 La Piramide z góry.
From the top.




Widok znad startu jest na prawdę imponujący.
The view from above the TO is really impressive.




Po godzinie latania w średnich warunkach poleciałem lądować, bo zrobiło się po prostu nudno. Nie wykorzystałem swojej szansy, żeby skoczyć na większy szczyt na zachodzie i po nim wyjechać wyżej. Lądowałem na pastwisku, wśród koni, czyli tak jak na Cukraku pod Pragą. Mili ludzie podwieźli mnie do stacji metra.

Koniec latania w Am Południowej - przynajmniej w tym roku...

After 1h of flying in so so conditions I flown to the landing field. I simply got bored. I didn't took my only chance to jump on the bigger hill W of the take off, just after the start, when I've managed to catch one significant bubble. I landed on the field full of horses - just like on the Cukrak site in Prague (Czech Rep.). A very nice couple gave me a lift to the nearest metro station.

That's the end of flying in the South America. At least this year. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz